piątek, 29 listopada 2013

Na oceanie spokojnym, czyli osobiste refleksje o floatingu

Z okazji prawie już weekendu i coraz mocniej goszczącej za oknami zimy (przynajmniej temperaturowo), dzisiejszy post poruszać będzie temat przyjemny, letni i bardzo głęboko relaksujący... A sam wpis będzie bardziej osobisty niż zwykle. Oczywiście mogłabym się rozpisywać o dobroczynnym wpływie floatingu na zdrowie oraz reklamować go jako świetną metodę odnowy biologicznej sportowców po wysiłku. Ale materiałów na ten temat w Internecie jest bardzo wiele. Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami głównie moimi prywatnymi odczuciami...

Od jakiegoś czasu w kilku miejscach w Polsce można skorzystać z kapsuł odpływowych. Ponieważ nigdy nie polecam sportowcom czegoś czego sama nie spróbowałam, postanowiłam odwiedzić jedno z warszawskich centrów floatingu. 

Byłam, spróbowałam i zapewniam że odpłynęłam... Ale po kolei...



Trafiłam do bardzo kameralnego miejsca na nowoczesnym osiedlu, z dala od zgiełku i ruchu. Już to pozwoliło mi wprowadzić się delikatnie w nastrój i mocniej skupić na sobie. Oczywiście w głowie kłębiły mi się różne wątpliwości. Jeszcze na studiach słyszałam przecież o eksperymentach w komorze deprywacyjnej i o tym jak ludzie pozbawieni bodźców zewnętrznych bliscy byli stanu postradania zmysłów. Do tego wspomnienie zabawy w chowanego z dzieciństwa gdy kolega zamknął mnie w wersalce... Brrr... Od tego czasu wizja zamknięcia w małym pomieszczeniu (a co dopiero kapsule!) napawa mnie niemałym lękiem. Wszystkimi wątpliwościami dzielę się z właścicielką, chcę wiedzieć na temat komory wszystko (redukcja niepewności poprzez wiedzę;)) Oprócz wielu informacji dotyczących dobroczynnego wpływu floatingu na zdrowie i samopoczucie (m.in. leczenie bólu, skutków stresu, wspomaganie w zaburzeniach układu pokarmowego, nadciśnieniu, podwyższonym poziomie glukozy we krwi i wielu innych) dowiedziałam się że w każdej komorze zamontowany jest przycisk "panika". To mnie - urodzoną panikarę;) nieco uspokoiło... Wystarczy nacisnąć, a komora się otworzy, zapali się światło i w razie potrzeby obsługa przybędzie na pomoc. Teraz czuję się zaopiekowana :) 

Sama kapsuła ma nieco kosmiczną formę. Wypełnia ją 500 litrów wody o temperaturze ludzkiego ciała. Woda jest tak słona, że ciało unosi się na niej lekko, delikatnie dryfując. Ponieważ kapsuła znajduje się w pomieszczeniu z łazienką, do którego nikt inny nie ma dostępu, decyduję się pójść za radą właścicielki i zdjąć kostium kąpielowy (materiał na ciele mógłby przeszkadzać). Na początku położenie się na wodzie wydaje się dziwne i nienaturalne. Głowa nie pozwala ciału uwierzyć, że może leciutko unosić się w niebycie. Przez chwilę więc pozwalam sobie przyzwyczaić się do nowej sytuacji i nie zamykam kapsuły. Pyk... Guziczek. Pokrywa zamyka się. Wcześniej ustaliłam z właścicielką, że przez pół godziny towarzyszyć mi będzie szum morskich fal, a po 30 minutach w kapsule zapadnie cisza. Mam jeszcze wybór opcji - ze światłem lub bez o czym mogę zdecydować samodzielnie naciskając przycisk. A co mi tam... ma być bez bodźców to gasimy światło... 

Dziwnieee... Już po chwili przestaję czuć wodę. Jej temperatura sprawia, że moje ciało nie odczuwa żadnej różnicy i naprawdę czuję jakbym unosiła się w powietrzu a wokół mnie nie było nic. Szukam dla siebie odpowiedniej pozycji, dla zabawy odbijam się od brzegów kapsuły. Niesamowite, wbrew obawom poruszanie się nie powoduje tonięcia. Kiedy już zdążyłam nieco oswoić się z tą niecodzienną sytuacją, próbuję się zrelaksować. Próbuję to w tym wypadku właściwe słowo, bo odkrywam że początkowo mózg bardzo silnie broni się przed "resetem", a myśli gonią jak oszalałe. Uświadamiam sobie że kompletnie tracę poczucie czasu. Odcięta od bodźców nie wiem czy minęło 5 czy 30 minut, co wbrew przypuszczeniom nie budzi mojego niepokoju. Stopniowo wpadam w stan zbliżony do półsnu. Jeszcze o czymś myślę, ale coraz mocniej odpływam. Tylko to, że ucichły fale uświadamia mi, że minęło pół godziny. Już? Dopiero? Trudno stwierdzić, moja głowa już się nad tym nie zastanawia, a ciało odpoczywa. Rozmarzyłam się tak mocno że mogłabym jeszcze długo wspominać sobie te odczucia... W pewnym momencie miałam wrażenie jakbym wróciła do życia płodowego. Pewnie każdy przeżywa pobyt w kapsule inaczej, ale dla mnie to stwierdzenie chyba najlepiej opisuje ten stan... W pewnym momencie zapala się światło i już wiem że za chwile seans się skończy. Kapsuła się otwiera i znów, wracając do metafory, przeżywam coś na kształt porodu. Jest światło o którym zapomniałam, że istnieje i nagle moje ciało owiewa chłód. Seans dobiegł końca.



Zmywam z siebie sól i powoli wracam do rzeczywistości. Tylko że ta rzeczywistość jest jakaś inna... Łapię się na tym że idę wolniej, bardziej rozglądam się dookoła i jakoś nie myślę o tym co mam do zrobienia. Raczej o tym jak mi lekko. Na ciele. Na duszy.

Zdjęcia i możliwość relaksu zapewniło mi centrum floatingu Ocean Spokojny www.oceanspokojny.com.pl

czwartek, 28 listopada 2013

Za wolno się rozgrzewa, czyli po co trenerom wiedza o temperamencie?

Pomimo różnorodnych zadań, jakie realizują psychologowie sportu, części trenerów (i zawodników) wciąż jeszcze kojarzą się oni z papierowymi testami i koniecznością odpowiadania na wiele pytań, które pozornie nie mają nic wspólnego ze sportem. Jednym z chętnie stosowanych przez polskich psychologów sportu testem jest FCZ-KT (Formalna Charakterystyka Zachowania - Kwestionariusz Temperamentu), autorskie narzędzie Bogdana Zawadzkiego i Jana Strelau. 

Mimo kontrowersji, jakie budzi ten test nawet wśród samych psychologów - napisane wiele lat temu pytania dziś wywołują rozbawienie ("W karnawale uczestniczę w wielu (...) prywatkach" czy "Żeby wyraźnie słyszeć muszę nastawiać radio, magnetofon głośniej niż inni"), a sam test wydaje się być zbyt długi i wiele razy porusza te same kwestie - to jednak może on okazać się przydatny z punktu widzenia trenera. 

Zdarza się, że trenerzy (lub sami zawodnicy) skarżą się na tempo oraz czas jakiego potrzebują niektórzy sportowcy by się rozgrzać. Według szkoleniowców, niektórzy zawodnicy sprawiają wrażenie jak gdyby budzili się dopiero w połowie konkurencji, co znacząco obniża uzyskiwane przez nich rezultaty. Poza przyczynami takimi jak zmęczenie czy spadek motywacji, istotnym czynnikiem sprawczym specyficznego tempa zawodnika może być typ temperamentu. W psychologii pojęciem temperamentu określamy względnie stałe, manifestujące się od dzieciństwa cechy jednostki u podłoża których leżą procesy fizjologiczne. Kwestionariusz FCZ-KT powstał na bazie Regulacyjnej Teorii Temperamentu i składa się z sześciu skal mierzących: żwawość, perseweratywność, wrażliwość sensoryczną, reaktywność emocjonalną, wytrzymałość i aktywność. 

Analizując Regulacyjną Teorię Temperamentu można stwierdzić, że dla psychologa sportu oraz trenerów i zawodników najistotniejszą rolę pełni reaktywność definiowana jako cecha determinująca względnie stałą i charakterystyczną dla danej jednostki intensywność (wielkość) reakcji. Najprościej mówiąc, wymiar ten opisuje ilość energii, bodźców, jaką dany człowiek musi sobie dostarczyć by sprawnie działać. Tyle teorii, teraz kilka słów o tym jak wiedzę o temperamencie można wykorzystać w celu poprawy funkcjonowania sportowca.

Ogólnie rzecz biorąc, możemy podzielić ludzi na osoby nisko- i wysokoreaktywne (jest także oczywiście bardzo liczna grupa osób, których reaktywność plasuje się na średnim poziomie, jednak ich funkcjonowanie jest o tyle "zrównoważone" że nie są konieczne specjalne wskazówki co do sposobów postępowania z nimi). Jeśli zawodnik powoli się rozgrzewa i potrzebuje dużo czasu by osiągnąć pełną gotowość startową, należy prawdopodobnie do osób o niskoreaktywnym typie temperamentu. Osoby niskoreaktywne mają niską wrażliwość i dużą wytrzymałość, co oznacza, że aby się "rozpędzić", "obudzić", "poczuć power", potrzebują dużej ilości stymulacji. Dla takich zawodników, by w pełni wykorzystać ich możliwości, należy przewidzieć dłuższą i bardziej intensywną rozgrzewkę w porównaniu z zawodnikami wysokoreaktywnymi.

Do efektywnego funkcjonowania, każdemu zawodnikowi niezbędny jest optymalny poziom aktywacji. W sytuacji gdy zawodnik otrzymuje za mało lub za dużo bodźców w stosunku do jego potrzeb, obniża się wykonywanie zadań i powstają negatywne emocje związane z niedopasowaniem ilości stymulacji do potrzeb. Osoby wysokoreaktywne wolą zadania krótkie i często przerywane innymi czynnościami. Osoby niskoreaktywne natomiast preferują system działania oparty na długotrwałym wysiłku, bez przerw, należy zatem zapewnić im intensywny wysiłek tuż przed startem. 

Warto zatem znać reaktywność zawodników, gdyż może to pomóc w zoptymalizowaniu programów treningowych, czasów i cykli rozgrzewki, a w efekcie zaowocować osiągnięciem lepszych wyników w rywalizacji sportowej.



środa, 27 listopada 2013

Sportowe eksperymenty dzieci - zbędny wydatek czy istotny element rozwoju?

Porzucona w kącie rakieta tenisowa, kurzący się w garażu rower czy kolejne opuszczone zajęcia w szkółce piłkarskiej są dla rodziców stratą pieniędzy, czasu i dowodem na brak motywacji dziecka. Czy jednak zmiany zainteresowań dzieci można interpretować tylko negatywnie? Czy istnieją może pozytywne strony dziecięcych eksperymentów sportowych?
Na początek trochę z przekorą mogłabym napisać, że jeśli ten artykuł zacznie czytać rodzic małego "sportowca-eksperymentaotora" ;) to powinien dokonać najpierw rachunku własnego sumienia... Karnet na siłownię – ile razy go użyłem/-am? Książki do nauki języka – czy nauczyłem/-am się chociaż podstawowych zwrotów? Ile razy w ciągu ostatniego miesiąca wybrałem/-am się na spacer z kijkami do nordic walking, kupionymi w zeszłym roku?

Celem tego wpisu nie jest
 bynajmniej wytykanie wad rodziców, ale uświadomienie im, że eksperymentowanie i poszukiwanie jest naturalną rzeczą na każdym etapie życia. Różnica między rodzicami a dziećmi polega jedynie na tym, że dorośli prawdopodobnie szukają czegoś co ich interesuje co najmniej dwadzieścia lat dłużej, potrafią więc najczęściej skutecznie odrzucać już rzeczy, które kompletnie im nie odpowiadają.

Dorośli często irytują się, że ich dzieci zapalają się do jakiegoś pomysłu, ciągną rodziców do sklepu sportowego, kupują sprzęt, a potem ich zapał bardzo szybko gaśnie. Dla rodziców każda pasja dziecka w dużej mierze wiąże się przede wszystkim z kosztami, z których najbardziej rzucającymi się w oczy są: pieniądze przeznaczone na sprzęt i treningi oraz czas poświęcony dziecku, by mogło uprawiać jakąś dyscyplinę. Świat ludzi dorosłych oparty jest o system analizowania zysków i strat. Dla rodziców każda pasja dziecka zakończona porzuceniem jej niejako „w połowie” czy nawet „na wstępie” jest równoznaczna z marnotrawstwem. Każdy z rodziców pewnie może bardzo szybko wskazać negatywne strony ciągłej zmiany zainteresowań swojego dziecka.  Może jednak warto zastanowić się, czy istnieją jakieś pozytywne aspekty owych zmian…

Wiek dziecięcy to przede wszystkim czas na poznawanie świata, ale także samego siebie. W pierwszych latach życia człowiek przyswaja ogromne ilości informacji i nigdy później w ciągu życia nie uczy się tak szybko, jak w dzieciństwie. Jednak oprócz wiedzy, dziecko musi nabyć również kompetencje społeczne, a także poznać siebie, rozeznać się w swoich sympatiach i antypatiach, pasjach i tym, co kojarzy się z nudą. Ta samoświadomość nie tylko będzie dla dziecka w przyszłości źródłem satysfakcji, ale również uchroni je przed narażaniem się na różnego rodzaju nadużycia ze strony innych osób, czy na przykład, ustrzeże przed podjęciem pracy, która nie przynosi zadowolenia.

Dzieci bardzo często chcą uprawiać jakąś dyscyplinę sportową pod wpływem osób znaczących: rodziców czy przyjaciół. Może się jednak okazać, że to, co interesuje najbliższych, nie jest odpowiednie dla dziecka. Powinno mieć ono prawo do swobodnego wyrażenia swojego zdania i możliwości podjęcia decyzji co do kontynuowania danej aktywności. Pozwalając dziecku eksperymentować, sprawdzać się w różnych dziedzinach, ale również porzucać te, które mu nie odpowiadają, rodzice dają mu ogromny kapitał na przyszłość – dziecko staje się bardziej asertywne, potrafi wyrażać swoje zdanie, umie podejmować samodzielne decyzje i rozróżnia, co jest dla niego dobre, a co mu kompletnie nie służy. Porzucanie niektórych aktywności nie powinno być dla rodziców powodem do zmartwień, lecz przede wszystkim dowodem na to, że ich dziecko dojrzewa i poznaje siebie.

Istnieje kilka sposobów na to, by eksperymentowanie dzieci z różnymi dyscyplinami sportowymi było dla rodziców mniej kosztowne i obciążające, a co za tym idzie, nie powodowało ich frustracji i nie pogarszało relacji z dzieckiem. Na początek, zanim dziecko przekona się do jakiejś dyscypliny sportowej, należy przemyśleć, czy na pewno zakup nowego sprzętu jest konieczny. W ogromnej większości dyscyplin niezbędne wyposażenie można wypożyczyć (w specjalnych wypożyczalniach lub po prostu od znajomych, mających dzieci w podobnym wieku) lub kupić sprzęt używany. Zmniejszy to koszty i spowoduje, że w sytuacji, jeśli dziecko znudzi się daną dyscypliną, rodzice mniej odczują to w portfelach. Analogicznie – sprzęt, którego dziecko nie chce już używać, można sprzedać lub oddać mniej zamożnym dzieciom, co dodatkowo nauczy pociechę dzielenia się z innymi i doceniania tego, co posiada. Podobnie da się zmniejszyć koszty treningów. W bardzo wielu szkołach czy klubach można skorzystać z tzw. lekcji demonstracyjnych czy próbnych, które są bezpłatne i pozwalają stwierdzić, czy dana aktywność odpowiada dziecku. Dobrze jest również (jeśli dziecko wyraża chęć uprawiania jakiejś konkretnej dyscypliny) porozmawiać z nim o specyfice danego sportu, tego jak wygląda jego uprawianie i konsekwencjach jakie ze sobą niesie. Starajmy się jednak nie zniechęcać dziecka, a obiektywnie przedstawić mu fakty, np. przedstawiając częstotliwość treningów.

W sytuacji kiedy widzimy, że dziecko traci zainteresowanie jakąś dyscypliną, warto  porozmawiać, dlaczego tak się dzieje. Czasem dzieci nie chcą ćwiczyć, bo wydaje im się, że nie osiągają dostatecznie dobrych wyników, mają problemy w grupie rówieśniczej albo na przykład chciałyby, by w jeździe na rowerze towarzyszyli im rodzice. Tam, gdzie to możliwe, dorośli powinni pomagać maluchom odzyskać motywację. Jednak jeśli dziecko wyraźnie mówi, że dany sport mu się nie podoba, nie należy zmuszać go i naciskać, bo może to spowodować spadek zainteresowania aktywnością fizyczną w ogóle.

Podsumowując, jeśli twoje dziecko często zmienia sportowe zainteresowania:
- postaraj się ustalić przyczynę tych zmian;
- ustal, co możesz zrobić, by pomóc dziecku zaangażować się w jakąś dyscyplinę sportową;
- korzystaj z lekcji próbnych – pozwoli to zmniejszyć koszty związane z ewentualną rezygnacją dziecka;
- zacznij od zakupu sprzętu używanego lub jego wypożyczenia, w nowy można zainwestować, jeśli dziecko na stałe zaangażuje się w uprawianie danego sportu.
A przede wszystkim nie naciskaj, gdyż najprawdopodobniej wywoła to odwrotny do zamierzonego skutek…

(artykuł opublikowany został na portalu sportowarodzina.pl)

wtorek, 26 listopada 2013

Kontuzje, czyli o tym że cierpieć może nie tylko ciało…

Jeździsz z na nartach czy rowerze, biegasz… Nagle upadek, ból i kontuzja. Przez kilka tygodni lub miesięcy nie wolno ci uprawiać sportu… Stare porzekadło mówi, że sport to zdrowie. Jednak osoby, które profesjonalnie zajmują się aktywnością fizyczną zgodnie przyznają, że sport to także dużo większe ryzyko urazu czy kontuzji. Co zrobić kiedy nagle z rutyny treningów wytrąca nas kontuzja? Jak wrócić do zdrowia, ale również – co bardzo istotne - pomóc naszej psychice, by aktywność fizyczna nie zapisała się w niej jako niosąca ze sobą niebezpieczeństwo urazów i cierpienia?

Do psychologa sportu często zgłaszają się osoby, którym uraz uniemożliwia kontynuowanie dotychczasowej aktywności sportowej. Często, gdy fizyczny uraz został już dawno zaleczony, barierą powrotu do sportu staje się psychika. Każda kontuzja wiąże się z bólem, wyłączeniem nie tylko ze sportu, ale i z innych codziennych aktywności, zmusza do poddania się często bolesnej i kłopotliwej rehabilitacji, a także (przynajmniej czasowo) skłania do przeorganizowania życia. Dlatego rozpoczęcie aktywności na nowo, po przebytym urazie, często staje się bardzo trudne, a w skrajnych przypadkach wręcz niemożliwe. Zanim jednak przejdziemy do kwestii radzenia sobie z kontuzją, warto zastanowić się skąd biorą się urazy i czy istnieją jakieś możliwości by im zapobiegać…

Oprócz kontuzji, które można by nazwać losowymi, na które sportowiec nie ma wpływu, często zdarzają się również urazy, za które winę w dużej mierze ponosi sama osoba uprawiająca sport. Obecnie coraz modniejsze staje się chociażby bieganie. Parkowe alejki pełne są biegaczy amatorów, a do udziału w organizowanych coraz częściej maratonach zgłasza się ogromna liczba uczestników. Oprócz niezaprzeczalnie dobrego wpływu jaki ma uprawianie sportu na kondycję fizyczną oraz psychiczną człowieka, należy pamiętać o kilku ważnych aspektach, które pomogą zapobiegać kontuzjom. Wskazówki możnaby zawrzeć w dwóch starych mądrościach: mierz siły na zamiary oraz we wszystkim ważny jest umiar. Jeśli ktoś ostatnie kilka lat życia spędził na kanapie, to porywanie się na udział w maratonie nie tylko nie wpłynie dobrze na jego zdrowie, ale może nawet przyczynić się do jego pogorszenia. Bez odpowiedniego przygotowania w skład którego wchodziłoby również wykonanie niezbędnych badań lekarskich, nie powinno się podejmować nadmiernego wysiłku. Drugim istotnym aspektem jest pilnowanie tzw. periodyzacji, która zakłada występowanie naprzemiennie okresów większej i mniejszej intensywności wysiłku. Do tego, zwłaszcza osoby uprawiające sport pamiętać powinny o zdrowej diecie uwzględniającej witaminy oraz mikro i makroelementy.

A co zrobić kiedy już doznamy kontuzji? Nie chciałabym zajmować się w tym miejscu kwestiami związanymi z rehabilitacją, ponieważ (mimo że są niezwykle istotne) wykraczają poza kompetencje psychologa sportu. Z mojego punktu widzenia równie istotna jak przywracanie sprawności fizycznej jest praca nad tym, by kontuzja nie spowodowała stałego zniechęcenia do uprawiania sportu. Po pierwsze, zanim powrócisz do treningów, upewnij się że jesteś na to przygotowany/-a fizycznie. Zbyt wczesne próby podejmowania aktywności po kontuzji mogą zakończyć się pogłębieniem urazu oraz spotęgowaniem niechęci do sportu i złych skojarzeń z nim związanych.
Kiedy zyskasz pewność, że twoje ciało jest już gotowe, bądź cierpliwy. Nie wymagaj od siebie natychmiastowego powrotu do formy sprzed kontuzji. Przed urazem przebiegałeś dziennie 10 km? Może okazać się, że na początku twoje ciało pozwoli ci pokonać tylko kilometr. Daj sobie czas, nie poganiaj się. Zapewnij sobie także odpoczynek i w razie potrzeby dostęp do odnowy biologicznej, zadbaj o odpowiednią dietę. Jeśli czujesz lęk lub brakuje ci motywacji, co powoduje że zaczynasz unikać uprawiania sportu, spróbuj na nowo odbudować zaufanie do swoich możliwości. Powoli zwiększaj obciążenia treningowe kontuzjowanej części ciała. Po każdej udanej próbie będzie wzmacniać się w tobie przeświadczenie, że dasz radę, a powrót do sportu nie musi oznaczać kolejnej kontuzji. Pamiętaj jednak, że każdy ma swój indywidualny rytm. Nie porównuj się z innymi i nie wymagaj od siebie więcej niż możesz osiągnąć.
Jeśli czujesz niepokój przed lub po treningu, możesz spróbować stosować ćwiczenia relaksacyjne. Pomogą ci odzyskać spokój, a także zmniejszą nadmierne napięcie mięśni, co może uchronić cię przed urazami w przyszłości. Bardzo istotną częścią są również ćwiczenia rozciągające wykonywane przed i po treningu. Wiele osób nie docenia ich znaczenia, a stanowią one bardzo istotny element uprawiania właściwie każdej dyscypliny.
W trakcie treningu staraj się skupić na celach, jakie sobie postawiłeś. W miarę możliwości nie koncentruj się na kontuzjowanej części ciała. Jednak gdy pojawi się ból, nie lekceważ go. To bardzo ważny sygnał ostrzegawczy pozwalający uniknąć kolejnego urazu.
Wszystkie opisane tu strategie można zastosować zarówno do kontuzjowanych dorosłych, jak i dzieci. W przypadku najmłodszych jednak bardzo ważne by w procesie powrotu do pełnej sprawności towarzyszyli im rodzice pilnując, by mały sportowiec przestrzegał przytoczonych wyżej zasad.

Podsumowując:
- słuchaj swojego ciała, nie obciążaj go nadmiernie, ćwicz rozsądnie – to znacząco zmniejszy ryzyko urazu
- nie wracaj do sportu zanim w pełni nie wyzdrowiejesz
-daj sobie czas, buduj na nowo zaufanie do ciała, nie obciążaj się nadmiernie treningami
- twoje ciało jest mądre, słuchaj sygnałów które ci wysyła

poniedziałek, 25 listopada 2013

Początek

Z pierwszym wpisem na blogu jest jak z pierwszą stroną w zeszycie... Kto z nas nie pamięta rozpaczy, kiedy na inauguracyjnej kartce pojawił się kleks albo konieczne było przekreślenie? 
Pierwszy wpis to swoista forma autoprezentacji, przyciągnięcia czytelnika, próbka pisarskich możliwości... No i stres :) Zanim zdecydowałam się napisać pierwszą notkę, napisałam już drugą i trzecią, a te pierwsze zdania nie przychodziły mi do głowy, co oczywiście nasuwa mi na myśl starą prawdę, że najtrudniejszy pierwszy krok. W każdej dziedzinie. Nie inaczej jest z aktywnością fizyczną... O tym jak się zmotywować by zacząć uprawiać sport pewnie też kiedyś napiszę... 
Tymczasem jednak parę słów o tym po co w ogóle psychologowi sportu blog? Niedawno ktoś powiedział mi, że mimo rozwoju dziedziny jaką jest psychologia sportu nadal brakuje merytorycznych źródeł wiedzy o niej. Osoby poszukujące informacji z zakresu psychologii sportu zmuszone są szukać ich przesiewając artykuły z zakresu psychologii ogólnej czy stosowanej, a dobre podręczniki poświęcone w całości dziedzinie w przeważającej liczbie nadal pisane są po angielsku i rzadko bywają dostępne w Polsce. Z kolei polskie publikacje naukowe dostępne są zazwyczaj wąskiemu gronu badaczy-specjalistów w tej dziedzinie. Do tego nie każda osoba uprawiająca sport znajduje czas na czytanie publikacji naukowych, nie mówiąc już o czerpaniu z tego przyjemności... 
Celem tego bloga jest przede wszystkim dostarczenie swoistych case study wraz ze sposobami poradzenia sobie w konkretnej sytuacji, które mogą być pomocne lub chociażby wskazać drogę osobom borykającym się z podobnymi trudnościami. Do tego opisywać będę pewne nurty w psychologii sportu, doniesienia z badań naukowych, które mogą okazać się interesujące dla osób zainteresowanych psychologią sportu. Na blogu pojawiać się będą również recenzje publikacji, książek związanych ze sportem, sprzętu okiem sportowca-amatora, rodziców małych sportowców czy czasem sportowców wyczynowych; miejsc godnych polecenia oraz ciekawych sportowych inicjatyw. Od czasu do czasu pokuszę się pewnie również o komentarz bieżących wydarzeń sportowych okiem psychologa sportu. Na koniec będę pewnie pisała również o moich osobistych próbach utrzymania się w formie. A z różnych powodów nie jest to proces łatwy... 
Wszystkich zachęcam oczywiście do aktywnego udziału w przedsięwzięciu - komentowania, zadawania pytań, sugestii tematów. Wierzę że razem uda nam się stworzyć miejsce pomocne dla wszystkich osób zainteresowanych tematyką psychologii sportu. 
Tymczasem, do napisania...

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Affiliate Network Reviews